sobota, 29 marca 2014

51. Jestem mamą!

Zostałam mamą dnia 25 marca 2014 roku.

Córcia urodziła się o godzinie 18:08 z wagą 3030 i rozmiarem 54 cm.
Na dniach postaram napisać się więcej.



wtorek, 25 marca 2014

50. Czy to właśnie wybija godzina 0? Czy to już?

Rano obudziłam się z lekkimi bólami podbrzusza. Poszłam zjeść sobie śniadanko i dalej poszłam spać. Nie czuję się dziś najlepiej bo dopadło mnie jeszcze przeziębienie. Około 12.30 obudziła mnie sąsiadka i od tej pory już nie mogłam się skupić na niczym. Podbrzusze dalej bolało i do tego doszły bóle kręgosłupa. Pomyślałam sobie, że tak to już jest i poszłam poleżeć chwilę w wannie by chodź ten kręgosłup mniej bolał. Myślicie, że coś pomogło? Nic. Po ok. 2 godzinach wyszłam z wanny i zadzwoniłam do koleżanki, która będzie wiozła mnie na porodówkę gdy zacznę rodzić, kazała mi się spakować i czekać.

Sama nie wiem czy zaczęłam już rodzić, ale od rana mam jakieś takie dziwne przeczucie, że to już, że to już dziś. Bóle nie mijają. Jestem ciekawa jak będzie dalej. Na razie boli mnie podbrzusze i kręgosłup wraz z krzyżem. Te bóle podbrzusza przypominają mi bólami jakbym miała zaraz dostać okresu. Niby są lekkie ale dają w kość. Chaotycznie piszę, ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi.

A teraz wybaczcie, idę się pakować. Jakby się coś zmieniło postaram się napisać.

niedziela, 23 marca 2014

49. Dziś zdjęciowo.

Tak jak pisałam o 4 nad ranem w poprzednim poście ostatnimi dniami uzbierało mi się parę zdjęć, bo aparat ciągle miałam w rękach dlatego dzisiejsza notka będzie troszkę inna niż zwykle bo będą same zdjęcia. Dlatego zapraszam do oglądania i wyrażania swojej opinie.

















48. Coraz bliżej, coraz niżej, coraz boleśniej.

To już 37 tydzień (w poniedziałek). 37 tygodni ciąży za nami. W ciągu tych tygodni, które zleciały szybko - za szybko, było wiele wzlotów, upadków, wątpiwości, ale też wielkiej radości. Coraz częściej spędzam czas leżąc, bo chodzenie (a tym bardziej wchodzenie po schodach) sprawia mi trudność. Julia doskonale zaznajomiła się już z moimi żebrami oraz pęcherzem i jak czasem kopnie to dosłownie zginam się w pół. Nasza ostatnia noc była... bardzo bolesna. Gdyby była możliwość wymiany kręgosłupa z chęcią bym to zrobiła, bo był taki moment, gdy chciałam iść do toalety, a tu podnieść się nawet nie mogłam.

No, ale tak w ogóle jakie jeszcze objawy towarzyszyły mi przez te 37 tygodni?

Na samym początku, a nawet i do połowy drugiego trymestru nieodłącznym elementem ciąży były bóle podbrzusza. Raz lżejsze, raz mocniejsze, inne były dłuższe inne krótsze. A, że nie brzuch bolał od zawsze nie przejmowałam się tym za nadto mimo to skosultowałam te moje bóle z lekarzem prowadzącym, ponieważ to moja druga ciąża i nie chciałam również jej stracić. Wszystko było w normie.

Zmiany smaku. To chyba dla mnie najprzyjemniejszy objaw ciąży. Zaczęłam jeść rzeczy, których dawno nie jadłam i dawno o nich zapomniałam. Największą ochotę do tej pory mam na czekoladę - mleczną. Chodź i makarony zaczęłam znów jadać. Ostatnio zrobiłam nawet swoją ulubioną sałatkę z zupek chińskich (od samego początku ciąży jej nie jadłam), po dwóch dniach opędzlowałam całą wielgachną miskę.

Humory i humorki, które towarzyszą mi aż to teraz. Przybrały one na sile czy to radość czy smutek uderza we mnie z podwójną siłą.

Zgaga! o zgrozo. Poznałam co to jest prawdziwa zgaga i nie zazdroszczę żadnej osobie, która ją ma. Okropne uczucie.

To te dla mnie najważniejsze. Ok. 27 tygodnia pojawił się pierwszy skurcz, przepowiadający. Później żadnych skurczy nie miałam, aż do 35 tygodnia. Nie ma dnia gdybym chodź jednego skurczu nie miała. Są na razie mało wyczuwalne, prawie, że w ogóle, ale to już dla mnie znak! Godzina zero zbliża się nieubłaganie. Brzuch z dnia na dzień coraz niżej, a ja się ciągle dziwie, bo myślałam, że niżej to on już zejść nie może. Bóle kręgosłupa się też pojawiły - towarzyszą nam już tydzień. Julka ma już bardzo mało miejsca i czasem jej kopniaki (chodź tak miłe) doprowadzają do płaczu bo są bardzo bolesne. Ale dla niej zniosę wszystko.

W ciągu tych dwóch ostatnich tygodni zbawienna okazała się kąpiel w ciepłej (lecz nie gorącej!) wodzie. Są dni gdzie leżę i relaksuje się po 2-3 razy dziennie, bo kopniaki czy bóle kręgosłupa tak mi dają popalić, że nie mogę nic zrobić.

Z dnia na dzień (aż do chwili porodu) będzie coraz boleśniej, brzuch będzie coraz niżej... Wiem, że to może być już w każdej chwili - nawet za dwa dni. Ale zobaczymy jak to będzie. U każdej kobiety i ciąża i poród przebiega inaczej, bo i my jesteśmy inne...

O kurczę! Ale ja się rozpisałam, a to spać trzeba iść. No nic moje kochane dziewczynki oraz panowie jeśli i tacy się znajdą co przeczytają, ja się kładę już spać bo to 4 w nocy, a rano z tatą idę na spacer. Postaram się na dniach wstawić jakieś zdjęcia, bo trochę się ich już uzbierało.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do komentowania. A na koniec jeszcze pytanie: Jak wy radzicie sobie z bólami, które towarzyszą ciąży oraz ze zmęczeniem?

czwartek, 20 marca 2014

47. I co dalej?

Im bliżej wyznaczonego terminu porodu tym bardziej ogarnia mnie wszechobecny dół. Mam ochotę wczołgać się głęboko pod kołdrę, przytulić się do misia i ryczeć, ryczeć i ryczeć. Ale wiem, że nie mogę, że muszę być silna dla Julki i, że ona odczuwa każdą zmianę w moim humorze. I dziś tak by się stało, ten dzień przelał czarę, a łzy same cisnęły się do oczu. Gdyby nie mama i jej ciągłe pytania o Kulkę, o kącik dla niej itp. rozpłakała bym się pewnie na dobre. Czuję się chujowo i to bardzo. Przepraszam za wyrażenie, ale nie czuję się nawet źle tylko jeszcze gorzej - a to wszystko sprawka męża idioty. Żałuję tak szybkiego ślubu, przez niego mam teraz tylko pod górkę w urzędach i prawie nic nie mogę załatwić. Mąż olał nas chyba zupełnie: na poród nie przyjedzie, na święta być może nie przyjedzie, pieniędzy nie wyśle - bo nie ma. Co to za facet, który siedząc za granicą na dupie nie interesuje się rodziną, którą założył? Kładę się spać, bo zaraz znów się poryczę, a że ostatnio nie śpię za dobrze trzeba korzystać z każdej wolnej chwili, ale znając mnie to i tak pewnie obudzę się za 3 godziny i już do rana nie zasnę. Dobranoc.

sobota, 15 marca 2014

46. Chwila odpoczynku.

Mój kręgosłup wysiada. Dzisiejszy dzień polegał na lataniu po mieście i dopinaniu ostatnich spraw do końca, chodź udało mi się (tylko w połowie) załatwić ubezpieczenie. Nie ma to jak w ostatniej chwili uświadomić sobie, że jesteś na lodzie. Mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu dowiem się czy zostało mi przyznane to ubezpieczenie.

Julia daje mi ostatnio ostro popalić i miałam już dwa fałszywe alarmy dlatego lekarz kazał mi dużo odpoczywać (ostatnie tygodnie były dla mnie bardzo aktywne) i zakazał spacerów. Jeśli już spaceruję - długie przerwy. A szkoda, bo pogoda coraz ładniejsza, coraz cieplej, a ja tutaj mam odpoczywać ile się da byle nie urodzić przed 1 kwietnia. A od 1 kwietnia już pozwolił mi wznowić swoje spacerki i aktywny tryb dnia. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało.

Dziś tak krótko, bo oczy już mi się same zamykają, a Julia niemiłosiernie kopie aż łzy ciekną po policzkach. Jutro obiecuję, że przysiądę i napiszę wam więcej co się konkretnie u mnie działo gdy pisałam tak haotyczne i w głównej mierze tylko narzekałam na coś.

Pozdrawiam was kochane serdecznie.

wtorek, 11 marca 2014

45. Eh...

Nie piszę nic na blogu. Dlaczego? Bo nie mam ochoty, bo nie mam humoru, bo wszystko mnie dobija, bo mąż jest - ale tylko na papierze. Wiele problemów zwaliło mi się na głowie i weź to wszystko ogarnij, akórat teraz. Gdy ledwo chodzę, gdy kuje mnie w dole podbrzusza czy trzeba przygotować pokój dla małej, gdzie trzeba wszystko poprać i poprasować. I znajdź tu siły na cokolwiek.

poniedziałek, 3 marca 2014

44. List do taty na wesoło.

Kochany tatusiu!

Ja już duża jestem i mama też jest duża. Dziadek mówi, że jest gruba. A mama się odgryza i mówi, że brzuszek jej niedługo zniknie i będzie chudsza od dziadka, a dziadkowi zostanie. Muszę Ci się poskarżyć na dziadka - on nie chce oglądać ze mną teletubisi, bo mówi, że to pedały z torebkami. Mama się wtedy tylko śmieje. Dziadek również powiedział, że chce bym była już w domciu na wielkanoc dlatego teraz męczą mamsusię razem z babcią. Ale mama to silna babka i się im nie daje.

Bardzo lubię mamię liczyć żebra. To całkiem fajna zabawa. Mama ma również pęcherz wież? Tam też kopie. Będę ninją. 

Kocham Cię tatusiu.

Julia.

Popularne posty