środa, 13 listopada 2013

10. Czas na bieg po sklepach.

Dlatego, że przyszły tatuś przyjeżdża dopiero na święta postanowiłam sobie jakoś urozmaicić czekanie i dzisiaj razem z moją mamą, a przyszłą babcią idziemy do galerii handlowej by kupić dla mnie jakieś ciuchy na zimę, ponieważ w nic się już prawie nie mieszczę. No ale do tego by doszło prędzej czy później. Oczywiście będę chciała zaciągnąć babcię do smyka by chociaż pooglądać niektóre rzeczy, a gdy mąż przyjedzie zrobić mu listę i wygonić na zakupy. Chodź pewnie to jeszcze za wcześnie, w sumie na pewno. No ale w końcu nikt nie zabroni oglądać i zapisywać sobie na listę.

Moje samopoczucie jest zmienne. Wczoraj miałam napisać dla was notkę, ale już nie pisałam, ponieważ nie miałam ochoty i siły w ogóle wstawać z łóżka. Chodź za duży plus uważam moje spacerki co drugi dzień. W końcu jakoś trzeba "rozchodzić ciążę". Moja babcia powiedziała mi, że im więcej będę leżała, opoczywała itp. tym mój poród będzie bardziej bolesny, a tego chcę uniknąć. Już w kość dał mi piątek, sobota i niedziela gdzie po prostu nie spałam, bo tak mnie bolał ząb. Na pogotowiu mnie nie przyjęli więc musiałam czekać do poniedziałku i udać się do dentysty prywatnie. No, ale na szczęście to już za mną. Teraz tylko za parę dni wizyta kontrolna, bo ząb nie został zaplombowany.


Na zdjęciu powyżej jest nasza kochana Spuka, której rodzice chcą bym się pozbyła zanim król Julian przyjdzie na świat. Mam nadzieję, że z mężem znajdziemy inne rozwiązanie i tak zagospodarujemy nasz mały pokój u rodziców, że i łóżeczko i Dziunia znajdą swoje miejsce i nikt nikomu nie będzie przeszkadzał. Moja kochana mama bardzo się boi tego czasu gdzie w domu będzie mały płakający człowieczek, wredny stary pies, który ceni sobie ciszę i spokój oraz ponad metrowy pełzający wąż.

Tak właśnie pisząc tą notkę, rozglądałam się przy okazji po pokoju i stwierdziłam, że mam zbyt dużo książek, kosmetyków i gier. Będzie trzeba się ich pozbyć/oddać/posprzedawać. Może jakieś rozdanie zorganizuje na dniach?




wtorek, 12 listopada 2013

9. Wciąż żywa.

Łał. Ponad miesiąc temu napisałam ostatnią notkę. Ale spokojnie, nie zapomniałam o was, bo czasem wchodziłam na swojego bloga oraz na blogi innych i milcząco się przyglądałam. Troszkę dałam ciała, bo nic nie pisałam, ale mam nadzieję, że już do was wracam.

Ten miesiąc był troszkę burzliwy, ponieważ musiałam się troszkę przestawić. Życie samotnie z mężem w Niemczech to w przeciwieństwie do mieszkania samej z rodzicami było prawdziwą sielanką... ale już niedługo i Mój Wilk będzie razem z nami, bo przyjeżdża na święta.

Za 2 dni mam kolejne badania u lekarza, a wczoraj (11.11.13) wkroczyłam w 18 tydzień ciąży. Jak ten czas szybko leci. Pomału zastanawiam się nad zakupami, które czekają nas po świętach i sylwestrze dla Małego. No i mam już cichą nadzieję, że lekarz powie mi czy to jednak będzie Julian czy Julia. Chodź ja od początku wiem, że w swoim brzuszku noszę złośliwego chłopca. Jakieś takie przeczucie...

Jutro z pewnością napiszę więcej i coś bardziej mądrzejszego, bo teraz już spadam pod ciepłą kołderkę tuląc się do pluszaka spać. Jakby nie było to już 2 w nocy.

Kiedy wszystko zostanie opowiedziane i powtórzone wiele razy, gdy poznane miejsca, przeżyte chwile i przebyte drogi staną się jedynie nikłym wspomnieniem - pozostanie najczystsza miłość.
(P. Coelho)



Popularne posty