niedziela, 23 lutego 2014

43. Wspomnienia - jedyny raj z którego nie zostaniemy wygnani.

Wspomnienia... Teraz tylko one trzymają mnie przy myśli, że może będzie tak jak dawniej. Jak? Tak wyjątkowo. Ja będę tylko jego, on będzie tylko mój. Kiedy zmieniłam myślenie o nim? Kiedy stał się dla mnie przeszkodą, a nie oparciem? Sama nie wiem. Nie wiem też co się zmieniło - przecież jest jak zawsze. Może to ciąża mnie zmieniła? Nie wiem sama. Nie wiem już nic.

Pamiętam to jak dziś... dzień moich osiemnastych urodzin, luty. Nie były one wymarzone, byłam zawiedziona. Może głównie dlatego, że ON nie napisał życzeń. Nie napisał głupiego "Najlepszego Mała". Pomyślałam sobie wtedy, że znalazł sobie jakąś kolejną małolatę, którą obraca. Myślałam sobie wtedy i plułam w twarz, że byłam naiwna i dałam się podejść facetowi, który może mieć każdą. Ale nie byliśmy jeszcze ze sobą. Ukrywałam te uczucia do niego w głębi, ale on już wtedy wiedział... 
Kwiecień. Słoneczko świeciło, piękna pogoda. Ja akurat siedziałam w autobusie, a ktoś rozmawiał przez budkę telefoniczną. Ale nie mogłam odciągnąć wzroku od pleców tego mężczyzny, tak bardzo mi kogoś przypominały. Nagle się odwraca i macha, śle buziaki. Myślę sobie, kto to do cholery jest? I poznałam. To ON biegł za autobusem. Wysiadłam na pierwszym przystanku i podbiegłam do niego, a ON? Wziął mnie w ramiona, obkręcił się na chodniku ze mną i pocałował. Pożałowałam tamtych myśli z lutego. Było mi głupio, ale tamtego dnia, co mnie wziął w ramiona byłam najszęśliwszą osobą na świecie.
Dwa razy tylko tak się czułam. Dwa razy świat należał tylko do mnie. Tamtego dnia, gdy już prawie zapomniałam o nim, a on niespodziewanie biegnie za autobusem i rzucam się mu w ramiona i drugi raz gdy zapłakana i zaryczana mówię przysięgę małżeńską patrząc w jego oczy i widzę w nich tylko miłość.




















Gdzie się podziała ta najszęśliwsza kobieta na świecie? Czemu przestała uważać swoją miłość za wsparcie? Co się w niej zmieniło, że teraz jest dla niej tylko zbędny? KIM JA SIĘ STAŁAM? DLACZEGO ZAMKNĘŁAM SWOJE SERCE DLA NIEGO? Pomóżcie mi... 


piątek, 21 lutego 2014

42. W końcu postawiłam na swoje!

Miałam dość, ale tak na prawdę dość wszystkiego. Nie chciałam ruszać rzeczy męża by potem gdy wróci do Polski w kwietniu nie było niepotrzebnych awantur, ale od kilku dni moje myślenie się zmieniło. Ja się zmieniłam. Nie obchodzi mnie już to co on powie lecz to co teraz jest dla mnie ważne - Julcia! Moja kochana córeczka dała mi dziś wielkiego kopa (dosłownie i w przenośni), także matka wstała z łóżka, ubrała się w dresy i po raz kolejny zaczęła robić rewolucje w pokoju - tym razem dosłownie. Nie patrzałam, że to może się kiedyś przydać T. wrzuciłam wszystkie jego rzeczy do worka i wyniosłam do piwnicy. Nie będą zagracać mi pokoju w którym i tak nie ma już miejsca. Zadzwoniłam nawet do Szwagra czy nie przygarnie węża, zgodził się pod warunkiem, że przyjdę i pomogę mu zorganizować miejsce dla dziewczynki. Zgodziłam się bez problemu. Ale mąż miał inny pomysł - jutro po Spuke przychodzi jego kolega. Dla mnie to nawet na rękę, nie muszę organizować transportu by przewieźć wielkie terrarium. Ze ściany zniknęła katana, a niedługo pojawi się zdjęcie moje i rodziców. Jestem z siebie dumna! Że się nie dałam! A już po niedzieli łóżeczko przyjeżdża. Do kwietnia coraz bliżej... Trzymajcie za mnie kochane kciuki bym wytrwała w tej "twardości".


EDIT: Postanowiłam zmienić adres bloga, ponieważ coraz bliżej porodu, a adres brzmi jakby blog był tylko o mnie. A będzie też o Julci. Oraz będę zakładała dla niego stronę na facebooku. Co myślicie o tych zmianach?

czwartek, 20 lutego 2014

41. Koniec?

Podczas, gdy ignorujesz ją, ktoś inny poświęca jej uwagę. 
Podczas, gdy dajesz jej kolejny powód do zmartwień, ktoś inny ją słucha. 
Podczas, gdy ty jesteś zbyt zajęty dla niej, ktoś inny ma dla niej czas. 
Podczas, gdy ty doprowadzasz ją do płaczu, ktoś inny sprawia, że się uśmiecha.
 Podczas, gdy ty nie jesteś pewien czy jeszcze ją chcesz, ktoś inny jest już tego pewien. 
Nie myśl, że raz zdobyta będzie Twoja na zawsze.

środa, 19 lutego 2014

40. W związku z samotnością

Nie mam już siły udawać. Nie mam. Z czego ja mam się cieszyć, co? Z tego, że będą mamą? Ok, fajnie. Ale nawet nie potrafię zapewnić dziecku podstawowych warunków. Jest mi przykro bo nie mogę kupić jej tego czego chcę, tego czego sobie wymarzyłam. Miało być pięknie, cudownie. Przecież w końcu to najpiękniejszy stan kobiety, ale ja ten uśmiech wymuszam. Nie mam już siły. Ciężkie dni przede mną. I zero pomocy ze strony męża.

wtorek, 18 lutego 2014

39. ???

Sama nie wiem cze dalsze prowadzenie bloga ma sens.

czwartek, 13 lutego 2014

38. Niemcy? Jakie Niemcy? Zostaje Pani w Polsce.

Znów nie przesypiam całych nocy, nawet wyjście z psem po tatę wieczorem z psem na przestanek nic nie daje. A to wszystko przez to choróbsko, które się nas trzyma i nie chce opuścić. Dziś w nocy nie mogłam spać, budziłam się co godzinę z tak zatkanym nosem, że bardziej to chyba się nie da. W końcu o 5 nad ranem się poddałam i już w ogóle nie szłam spać - w dzień odsypiałam teraz.

Moja kruszynka wcale już nie jest kruszynką, b o na 31 tygodni to waży już dwa kilo. Coraz cięższy klocek z niej. Powiem wam szczerze, że wchodzenie po schodach już trochę mnie męczy, a zakładanie butów to dla mnie gimnastyka. Tata mój się tylko śmieje i mówi: "Oj wiem co kochanie czujesz. Ja też kiedyś ważyłem 75 kg". No, ale ja przecież jeszcze tyle nie ważę. Brakuje mi 10 kg. Chodź dla taty mojego to różnicy nie ma, bo mówi, że jeśli dalej będę jadła tak jak jem to i szybciej te 75 na wadze się pojawi.

No, ale po badaniu i usg lekarz zaczął przeglądać moje wyniki i spytał mnie czy mam jakieś pytania. No to się spytałam o ten wyjazd do tych Niemiec. Powiedziałam, że bardzo mi zależy na tym, by ojciec dziecka był od początku wmieszany w jego wychowanie i pomoc mi gdy tylko wyjdę ze szpitala, bo taki "dojeżdżający" ojciec to trochę nie za bardzo. No, a Pan Dr tylko na nas spojrzał, chwilę pomilczał i powiedział: Niemcy? Jakie Niemcy? Zostaje Pani w Polsce. Widzimy się za 3 tygodnie i ma tutaj Pani przepisany leki. Leki wypisał 4 różne w tym witaminę D, żelazo i dwie jakieś inne, które wykupie dopiero jutro. Z dzidzią jest wszystko w porządku to chyba ze mną coś nie tak. No, ale już wiem, że bardziej chyba będzie przypominała mojego T. niż mnie bo i nogi długie i duże uszy. Ah, jak dziś usłyszałam o tych uszach to nie mogłam się przestać śmiać. No nie ważne, wracając do tematu: za 3 tygodnie dowiemy się czy mogę do tych Niemiec jechać, bo ja to tak szybko się nie poddam.

Pozdrawiam was serdecznie.

PS - miały być foty ze spaceru, ale, że spaceru nie było to i zdjęć nie ma. Postaram wam się niedługo jakieś porobić to i powstawiam. Może kolejna sesja brzuszkowa? Jakieś pomysły?

poniedziałek, 10 lutego 2014

37. Choróbsko jest dość wredne.

Wróciłam już na normalne tory. Dzień to dzień, a noc to noc. Bym się tym cieszyła gdyby nie to, że gardło moje od dwóch dni odmawia współpracy, a co za tym idzie ledwo mówię i ono ciągle boli. Miałam nadzieję, że obejdzie się bez antybiotyków czy tam jakichś lekarstw, ale chyba raczej nic z tego nie wyjdzie. Gorączki nie mam i czuje się też dobrze, tylko to gardło. No nic, tata ma dziś wolne i obiecał mi, że zabierze mnie na spacer, bo ostatnio bardzo je polubiłam. A co to dla nas 4-5 km spacerkiem. Takie spacerki to ja lubię gdy nie muszę dostosowywać tępa do kogoś, a ktoś dostosowuje się do mnie. Wezmę aparat i porobię dla was jakieś zdjęcia, więc możliwe, że dziś po spacerku będzie kolejna notka :)

Na zdjęciu 25 tydzień. Dziś już mamy 31.


A wy? Jakie macie domowe sposoby na walkę z bolącym gardłem, które sprawia, że ledwo mówicie? Z chęcią z jakichś skorzystam, bo nie chcę łykać tabletek czy pić syropków.

Popularne posty